środa, 7 maja 2014

OGŁOSZENIE!

Blog na razie zostaje zawieszony a rozdziały (niektóre) usunięte. Patrzę teraz na bloga i myślę że dawałam za mało opisów więc to zmienię
no to tyle
~ALL

niedziela, 23 marca 2014

List...

#Ra
Hera i te jej pomysły. Freddie ma być czarodziejem i nie waż się go wziąć na swoją Barkę...''  I tak to zrobię i tak, ale najpierw muszę odebrać mu moce. On nie może być bogiem. Jeszcze nie jest gotowy na to by poznać prawdę. U mnie będzie bezpieczny. Nie pozwolę tej babie zrobić mu krzywdy. Mam nadzieję że Moody wie co robi. W końcu nie ma oka i jednej nogi i młody już nie jest. Nie, nie mogę myśleć w ten sposób. Tylko pogorszę sprawę takimi przemyśleniami. Pora udać się do świata śmiertelników i sprawdzić czy Freddie nie ma kłopotów. Zgadując będzie w nie wpadał często. To dziwne, że jest moim synem. Miłe uczucie, że ma się kogoś kogo można kochać bez obaw. Rozejrzałem się po pustej Barce. Drewniany masz z białą flagą i puste miejsca dla wioślarzy. Na środku stoi ognisty Tron, jest ustawiony na tyle wysoko, że mogę  zobaczyć i wioślarzy i wody przed łodzią. Wstałem  i podszedłem  do końcówki łodzi. Wiał lekki wiat a moje żółto-czerwone włosy poruszały się. W Daut są gorące lata i surowe zimy. Czas płynie tu zupełnie inaczej. Na przykład Noc jest podzielona na dwanaście Sektorów. Każdy symbolizuje godzinę. Do sektora szóstego można wpłynąć tylko o szóstej, a w innych panują jeszcze bardziej dziwaczne przykazania. Ra zdał sobie sprawę, że cały czas patrzy się w toń wody kiedy odezwał się głos, który wyrwał go z zadumy.
- Nadaj chcesz odebrać mu moce? - odwróciłem się. Oto przede mną stał Thot. - To miły dzieciak nie rób mu tego. - dodał spokojnym tonem.
- To mój syn i ja zdecyduję czy pozwolić mu być bogiem czy nie - odpowiedziałem równie spokojnie.
- Nie zmienisz już tego - powiedział jakbym wiedział co ma na myśli i chyba się zorientował, że nie jestem w temacie. - Chodzi mi o list.... - i nagle wszystko było jasne. Freddie dostał się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Przecież on jest moim synem! Jak to w ogóle możliwe? Te myśli chciałem wykrzyczeć mu w twarz. Dlaczego on musiał tu się tu przyjść. Nie prosiłem go o nic a on co? Jak zwykle musi się wtrącać w moje problemy rodzinne. To mój syn a nie jego! Co on sobie wyobraża. To chyba powiedziałem na głos. Ups. Trudno taka jest prawda.
- Wyobrażam sobie, że jak ci powiem to nie zrobisz jakiegoś głupstwa!  - wrzasnął równie wściekły
- Popełnię głupstwo - powiedziałem dziwnie spokojnym tonem i nie myśląc otworzyłem portal. Thot próbował mnie zatrzymać ale nie mógł. Jestem faraonem, gdyby to zrobił byłoby bardzo źle.
***********************************

     Gdy wyszedłem ujrzałem niewielki, szary domek i kwiecistą łąkę, na której bawił się chłopiec. Miał na sobie żółtą koszulkę i jasne jeansy, ale jego włosy były niezwykłe . Jasny blond z rudymi końcówkami, tak jakby  się paliły. Biegał wesoło za motylkiem. Chyba nigdy z tego nie wyrośnie. Podszedłem do niego.
- Witaj Freddie - powiedziałem, a on zaskoczony przewrócił się i uderzył o kamień.
- Hej tato! - zawołał podekscytowany, że mnie widzi - Co u ciebie słychać - nawet się nie przejął, że leci mu krew.
- Dobrze Fretko, a czy przypadkiem nie masz dziś urodzin? - mówiąc to pomogłem mu wstać.
- Skąd wiesz? - zdziwił się.
- Niektóre rzeczy wiem. Tak jak wiem, że spodoba ci się to - Dałem mu srebrny wisiorek ze złotym medalikiem z kształcie fretki, jego ulubionym zwierzątkiem.
- Dziękuję, jest piękny - zawiesił go na szyi - nie zdejmę go już nigdy.
- Freddie? - spojrzał na mnie zaciekawiony. - Nie chciałbyś iść ze mną na moją Barkę i mi trochę pomóc? - zapytałem
- Jak Moody się zgodzi to pewnie że tak.
- No to lecę się go zapytać, a ty się jeszcze pobaw okej? - spytałem.
- Zgoda - odwrócił się i pobiegł za jakimś ptakiem, to chyba był kosogłos.

       Moody? Jesteś w domu? Wszedłem do niewielkiej, prostokątnej kuchni. W kącie stała lodówka, a przy ścianie kuchenka. Na środku był okrągły stół, przy którym siedział jednooki starzec z różdżką.
- Co cię sprowadza do mojego domostwa? - zapytał ochrypłym głosem
- Dobrze wiesz co - odpowiedziałem lekko zirytowany.
- Złościsz się, bo Freddie nie trafił do Gryffindoru? - zapytał z uśmieszkiem na ustach
- CO?! - wrzasnąłem najgłośniej jak umiałem.
- Freddie ma 12 lat i we wrześniu zaczyna drugi rok nauki w Ravenclawie.- odpowiedział szczerząc zęby

Przepraszam że tak długo ale pisałam na wordzie kiedy miałam wene ale komp się zresetował i cały się skasował ;_; . Mam nadzieję że się podoba. (przepraszam za błędy starałam się pisać szybko)

Proszę o komentarze
negatywne i pozytywne
//Liska

piątek, 21 lutego 2014

Urodziny

#ZPamiętnikaHery
  Freddie tak szybko rośnie. Niedawno skończył 5 lat, czyli zostało mu jeszcze sześć lat. Jest zawsze uśmiechnięty. Dlaczego nie mogłam go zatrzymać? Och, Zeus by się zgodził... Nie, to było niebezpieczne, jeszcze on by się dowiedział. Zakradłam się do niego i oto co przeżyłam. Najlepiej zacznę od początku:
Był ciepłu,letni dzień. Słońce wschodziło na horyzoncie. Freddie bawił się na dworze, śmiał się. Podeszłam bliżej i zobaczyłam cień...Apopisa. Chciałam krzyczeć: ,,On nie może!'',, Przecież jest za młody!'', ale powstrzymał mnie. Przyciągnął do siebie i pocałował. Co on wyrabia?! Odsunęłam się.     - Puść mnie - powiedziałam.
- Nie mam takiego zamiaru - uśmiechnął się łobuzersko. - To nasz synek? -zapytał.
- Tak, to on. Tylko tego nie zepsuj, proszę - odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Zgoda, nie powiem mu - jego twarz spoważniała,- ale ty też w nic go nie wpakujesz. - Ja również przyjęłam poważną minę.
- Umowa stoi. Choć i tak będę go podglądać.
- Zgoda - powiedział, po czym po prostu znikł. Wróciłam do patrzenia na niego. O mało nie zemdlałam kiedy zobaczyłam, że to Freddie przygląda mi się za krzaków.
- Wyjdź, maluchu - uśmiechnęłam się do niego. - Po co się ukrywać?
- Kim pani jest? - powiedział trochę wystraszony.
- Ja? - próbowałam udawać zdziwienie. - Jestem Herą, albo Junoną.
- Więc pani Hero....-zaczął.
-Nie, nie, nie, mów do mnie ,,mamo'' - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Jesteś moją mamą? - oczy mu rozbłysły, tak samo jak u jego ojca.
- Jestem boginią rodziny, skarbie - nie mogłam powiedzieć mu prawdy. - Jestem matką wszystkich herosów.
- Och - westchnął, - szkoda. - jego oczy przygasły. To tak jakbym wbiła mu nóż w serce.
- Ale gwarantuje ci, że kiedyś odnajdziesz rodzinę - pocieszyłam go.
- Naprawdę? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Tak, skarbie, będziesz mieć piękną żonę i córeczkę - pocałowałam go w czoło. - A teraz muszę uciekać. - pogłaskałam go po główce.
- Przyjdziesz tu jeszcze kiedyś mamo? - szybko zapytał jakby bał się, że zniknę.
- Pewnie, że tak - odwróciłam się w stronę lasu.  - Nie będziesz wiedział kiedy, ani gdzie, ale pamiętaj: jeszcze mnie zobaczysz. - po czym znikłam i wróciłam na Olimp. Tak po prostu go zostawiłam samego. Nie, nie samego. Dałam mu nadzieję, nadzieję na szczęście i miłość. Od tej chwili zrobię wszystko żeby on cieszył się tym szczęściem. Oto moja misja.
                                                            ***
    Siedziałam na dziedzińcu. Nie wiem czemu, ale lubię to miejsce. Jest takie ciche i spokojne. Dziedziniec to plac w kształcie kwadratu, wyłożony szklanymi płytkami. Są tu trzy ławeczki i tyle.  Żadnych ozdóbek i innych niepotrzebnych pierdół.
Nagle ktoś usiadł koło mnie. To on. Przyszedł choć to nie jego bajka.
- Wszystko będzie dobrze jeśli mu nie powiesz - wyszeptał mi do ucha.
- Za późno. Powiedziałam - odpowiedziałam równie cicho. Wstał, i poszedł przed siebie.
- A więc znowu mnie zostawiasz!? - wrzasnęłam.
- Tak, zostawiam - odpowiedział bez czułości.
- A co z Freddie'm? Jak myślisz co się stanie kiedy się dowie? - wykrzyczałam swoje obawy.
- Wtedy będzie dumny, że jest synem Ra.


                                      I Jak? Mam nadzieję, że się podoba  :*
                                               Komentujcie proszę.
                                                    i zmieniam podpis pa Hewciu. Witaj Lisko (tak Wiki, tak)
                                                       Liska

czwartek, 20 lutego 2014

Liebster Blog Award

Liebster Blog Award :3

Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Nica (ę) <3 Bardzo dziękuję :*Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie  obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominowa
pytania: 
1. Dlaczego zdecydowałaś(ałeś) się pisać? 
Bo przegrałam zakład :(
2. Co lubisz w sobie najbardziej? 
Nic
3. Jesteś tolerancyjny/a? 

Tak
4. Jaki jest twój ulubiony kolor?

czarny i czerwony
5. Masz jakieś zwierzęta?

chcę
6. Jaką religie wyznajesz?

Lepiej nie wiedzieć xD
7. Jakie jest twoje ulubione imię, żeńskie i męskie?

Kamil i Lisa
8. Gdybyś miał/a napisać książkę, o czym by była? 

O Synu Ra i córce Aresa
9. Boisz się duchów?
Piszesz do córki Hadesa (nie)
10. Co jest najgorszym kłamstwem na świecie?

Ładnie piszesz
11. Jeśli miałbyś/ałabyś możliwość przeniesienia się do innych czasów, jakie byś wybrał/a? 

Starożytność 

Blogi które nominuje:
http://iheardyoursoundunderground.blogspot.com
http://oczami-echidny.blogspot.com
http://zycieherosanaolimpie.blogspot.com
http://troche-inna-opowiesc.blogspot.com
http://ostatniawierzaca.blogspot.com
http://sohardtobeahereo.blogspot.com/
http://sohardtobeahereo.blogspot.com/
tajemnicezla.blogspot.com
http://czasamimiciebiebrak.blogspot.com
http://czasamimiciebiebrak.blogspot.com/

To chyba tyle. Moje pytania:
1. Lubisz pizze?
2. jesteś adminką/adminem na jakiś stronach?
3. Lubisz HP?
4. Lubisz PJ?
5. Lucisz IŚ?
6. Masz aska?
 Od jak dawna piszesz
8. Kochasz Else?
9. Masz dyslekcję/dysortografię/dyścokolwiekinnego
10. Masz średnią powyżej 3.0?
11. Wiesz że nie napisałam ,,7''?

Tak dzięki za uwagę teraz jeszcze jedne nominacje ;___;

piątek, 14 lutego 2014

Z Pamiętnika Pani Nieba

Dobra będę szczera źle zaczęłam i nie wiem jak przejść więc ominę kilka nieistotnych szczególików <które są ważne ale będę do nich wracać w retrospekcjach> więc tak od ostatniego posta (chodzi mi o czas w opowiadaniu) minął rok i Hera urodziła synka (porodu nie będę opisywać!) tak więc poczytajcie i proszę o komentarze! (krytyka też ale nie hejty)

Drogi pamiętniku
Mój synek tak szybko rośnie. Wszyscy go polubili nawet Zeus (co jest dziwne). Ma jasne włoski i wygląda jak jego ojciec z jednym wyjątkiem. Ma moje oczy. Jest taki słodki, żałuję że muszę go oddać. Powtarzam sobie, że lepiej będzie jak się go pozbędę. Jak mam być patronką rodziny? Może Freddie by pasował? Nie, nie będzie pasował. Co ja mam robić?!? Jestem tak rozdarta! Mam wybór: albo oddać go Moody'iemu albo zabić. Wybór powinien być prosty, ale nie jest! Kocham go i chcę dla niego jak najlepiej. Czasami nienawidzę być boginią. To rozdarcie pomiędzy Herą a Junoną. KOSZMAR! Nic mi nie odpowiesz pamiętniczku? Wiem, że nie jesteś tylko książką, ale chociaż byś mógł coś poradzić! Tak. Muszę go oddać do Hogwartu, niech zostanie czarodziejem. Mam nadzieję, że jego ojciec nie będzie chciał go na swoją barkę. Jego przyszłość jest mroczna. Zero światła. Nawet małej iskierki którą można by się ogrzać. To jedyne wyjście. 
*Pół godziny później*
Oddałam go. Ma zaledwie 3 miesiące. Zasnął mi na rękach kiedy schodziłam z Olimpu. Mam nadzieję, że mnie za to nie znienawidzi. Moody obiecał że się nim zaopiekuje do puki nie skończy 11 lat. Oby przeżył jeśli nie to, to nie wiem co. Ożywić go nie mogę, stracić też nie. Co zrobię jeśli ********(liczba kropek dowolna, Imię jest spojlerem) się dowie o jego istnieniu?? Jego przyszłość jest tak niejasna, że widzę tylko dom w płomieniach i koniec. Był tam taki młody, miał może 16 lat. Tego nie wiem, ale jestem pewna, że doświadczy bólu i zdrady. Tak bardzo chcę mu pomóc. To przykre nic nie wiedzieć, zwłaszcza o przyszłości! Jestem bardzo zła i nic tego nie zmieni. Jeśli kiedyś to przeczytasz to wiedz że cię kocham synku i życzę ci powodzenia
~Mama 


Kiepski wiem, ale nie dawno zaczęłam pisać i muszę oćwiczyć sorry za wypalenie gałek ocznych

poniedziałek, 3 lutego 2014

Druga Miłość Hery

     

  Było kilka rozdziałów wcześniej ale je usunęłam a te są poprawione :)
#Posejdon

Zeus był w rozsypce. Odwołał  tę beznadziejną radę pierwszy raz od... No od Przenieienia się do Rzymu. W sumie popieram Herę, tym jedynym razem. Gromowładny działał jej na nerwy więc nie wiem czemu teraz przesadza. Ja mam tylko synka, a on? Dwoje dzieci (rzymskie i greckie) w jednej rodzinie i po przysiędze. Znowu. Hera miała prawo go zdradzić, ale żeby go upokorzyć przed wszystkimi? Gromowładny zamknął się w swojej wierzy na samym szczycie.
- Pójdę i zobaczę co się z nim stało - powiedziałem do Hadesa który już podnosił się z Tronu.. - A ty ogarnij ich wszystkich bo będzie wojna kolejny raz.
- Okej już się nimi zajmę. Nie jestem dzieckiem wiem co robię - odpowiedział z nutką gniewu.
- Ty wolisz iść sprawdzić czy Braciszek jeszcze żyje? - zażartowałem. Jego mina była bezcenna. Nie można było jej opisać. Apollo i Hermes zaczęli się śmiać, tak samo Artemida, Atena i Demeter.
           
   Poszedłem na górę. Strome, marmurowe schody wiły się w kółko. Wreszcie po ponad dziesięciu minutach wdrapywania się stanąłem przed Jego  brązowymi drzwiami. Czekałem nasłuchując, kto wie może go tam nie ma? Nagle rozległ się dźwięk spadającej wazy. Jeśli to ta którą dostał ode mnie na urodziny to wykręcę mu uszy. Zapukałem i nic. Postanowiłem się odezwać.
- Zeusie wszystko gra? - zapytałem. Zero odpowiedzi więc ciągnąłem dalej swój monolog. - No proszę, braciszku. nie ukrywaj się przede mną. Wiem, że jesteś zły na Herę ale .... - Nie mogłem dokończyć.
- Idź stąd. Nie mam ochoty wysłuchiwać twoich  kazań! Ona NIE miała prawa mnie zdradzić! Ja ją przeprosiłem za moją niewierność. Wiesz co się stanie kiedy ci plotkarze,  półbogowie się dowiedzą?! - wykrzyczał wściekłym, łamiącym się głosem. Rozumiałem go trochę ale przeprosiny mało załatwią. Co z tego ona przespała się z innym.
- Ciesz się, Zeusie, że ona ma dzieci tylko z tobą! - krzyknąłem, chichocząc. Nie mogłem się powstrzymać. Ale jego to nie śmieszyło. Wyszedł z pokoju i rzucił mi wściekłe spojrzenie. Chciał już coś powiedzieć ale w  tej chwili weszła królowa nieba.
- Niestety, Posejdonie, nie masz racji. Jestem w ciąży, a ty Zeusie, masz nauczkę na przyszłość, żeby mnie nie denerwować. Inaczej będziesz pośmieliskiem całego Olimpu - powiedziała zadowolona Hera
 Zeus zareagował w sposób do przewidzenia: zaniemówił. Otwierał i zamykał usta ale nic się z nich nie wydobywało.  Spoglądał to na mnie to na Herę. W końcu wycofał się do swojego pokoju zatrzaskując dębowe drzwi.
   Hera spojrzała na mnie zdziwiona, że mam otwarte usta.
- Co cię tak dziwi, Posejdonie?
- ŻE PRZYZNAŁAŚ MI RACJĘ! - odkrzyknąłem uradowany. Uparta Hera RAZ. jeden raz przyznała mi rację. To byłaby jedna z najlepszych chwil w tym tysiącleciu, gdyby nie grom tak duży, że aż się przewróciłem i.... Spadłem ze schodów


~ALL